This site uses cookies. You agree to the use of cookies, according to the current browser settings.Take the cookie policy. x

PR 20.01.2023

25.01.2023

20 stycznia

Dzień dzisiejszy od rana zapowiadał się rażąco zwyczajnie. Już na banderze, kapitan wypowiedział legendarną przepowiednię „śniadanie, szybkie rejony i alarm do żagli”. Dla osoby nieprzyzwyczajonej do takich instrukcji, brzmi to jak wspaniała przygoda, jednakże dla nas brzmiało to krótko mówiąc… nieciekawie. Po alarmie szajka zblazowanych okienkowiczów została wysłana na prawdziwie niebezpieczną krucjatę, mającą posłużyć światłej sprawie, wyczyszczenia pokładu ze „smarowych paciek”. Grupa operacyjna spędziła na zaciętych walkach niemal dwie lekcje. Powracający z czeluści podpokładzia mechanik, po podzieleniu się swoimi złotymi radami „mniej płynu, więcej pucowania” oraz stwierdzeniu „może i jest czyszczone, ale nie wyczyszczone”, wyraził swą aprobatę i podziw dla wspaniale przeprowadzonej kampanii szorowania pokładu i koncertowego zwycięstwa nad ciapkową ordą. Następnie znużeni weterani, wraz z resztą kolorowej hałastry dokończyli lekcje i udali się na wspaniały obiad, składający się z trudnej do nazwania i zidentyfikowania zupy (która jakkolwiek by nie patrzeć była pyszna). Pani Krysia poszła po natchnienie do chłodni i zrobiła nam dzisiaj rolady. Liczyła, że my również znajdziemy siebie na wyprawie do „lodowych lochów”, dlatego też wysłała oddział specjalny na poszukiwanie kurczaka. Na oddział składały się trzy brygady, których ogólny czas operacyjny wyniósł ponad godzinę, niestety misja zakończyła się fiaskiem. Liczymy jednak, że może inne dni przyniosą nam więcej powodzenia. Sukces osiągnęliśmy w innej dziedzinie, a mianowicie ukończyliśmy szycie żagla, który według bosmana i trzeciej oficer został naprawiony pierwszorzędnie. Imiona śmiałków którzy podjęli się tego wyzwania zostały w akcie uznania wypisane na żaglu, ku pamięci potomnych. Po tych wzniosłych wydarzeniach, rozochoceni wielką wiktorią, wróciliśmy na lekcje. Dłużyły się one niemiłosiernie, ale w końcu usłyszeliśmy słowa niemal o anielskim wydźwięku- kończymy na dziś. Potem była zgodnie z Bożym porządkiem kolacja, jakże produktywnie spędzona nauka własna i w końcu wyczekany, wymarzony i sprowadzony modlitwami znużonych serc- sen.

Liczymy, że u was w Polsce nawet nudne dni są równie ciekawe co u nas i życzymy jak przykazał znany wieszcz żeglarski Karol Olgierd Borchardt „Silnych wiatrów”.