Serwis używa cookies. Wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.Zapoznaj się z polityką cookies. x

PR 13.11.2022

24.11.2022

"Drugi dzień zaczął się inaczej niż poprzednie. Nasz spokojny sen zakłócił alarm na zbiórkę. Wszyscy posłusznie zerwali się ze swoich mięciutkich łóżeczek.

 Była to rozgrzewka. Każdy miał się wspiąć na pierwszą platformę na maszcie. Wszyscy wypełnili zadanie, niektórzy będąc bardzo dzielni i przełamując swoje lęki. Po codziennych rutynach, rejonach i ćwiczeniach brasowania przyszła pora na oczekiwane od dawna przez każdego wypłynięcie z portu. Dzielni żeglarze szybko stawili się na swoje pozycje i Chopin wyruszył. Zaraz po wypłynięciu miło i ciepło przywitały nas delfiny. Wszyscy byli bardzo podekscytowani.

Wypłynięcie w morze wiąże się też z rozpoczęciem wachty nawigacyjnej. Wachta ta jest zawsze w gotowości na pokładzie.

Dzisiaj każdy pilnie uczył się teorii żeglowania i budowy statku, a niektórzy nawet pod czujnym okiem pierwszego oficera szkolili się, jak sterować statkiem. Po jakimś czasie umyliśmy także cały pokład.

Niestety, wypłynięcie łączy się też z nieprzyjemnymi rzeczami. Oznacza ono pierwsze przechyły, które z kolei wywołują chorobę morską. Już pierwszego dnia niektóre osoby „kłaniały się Neptunowi”. Wszyscy się jednak wspierali, dzięki czemu łatwiej było ją znieść. Dzień zakończył się pięknym zachodem słońca na horyzoncie. Po zmierzchu przepłynęliśmy Cieśninę Gibraltarską. Takim oto sposobem zaczęła się nasza przygoda na Atlantyku.  

Martyna Kolek  i Julia Kozubowicz"