Serwis używa cookies. Wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.Zapoznaj się z polityką cookies. x

Gwadelupa

15.02.2021

10.02, Franek Doś, Kornelia Kociemba, Staś Janaszek-Seydlitz 

Dzień zaczął się dla nas wcześniej niż zwykle. O 6 rano całą załogę obudził hałas wciąganej kotwicy. Ten dziwię kojarzy się tylko z jednym - wypływamy. Ale gdzie? Dowiedzieliśmy się tego na porannej banderze. Płyniemy na Wyspy Święte. Jest to zbiór wysepek blisko Gwadelupy. Na banderze niestety Kapitan musiał poruszyć temat jednej niezbyt przyjemnej sprawy. Otóż miało dojść do rozprawy 2 winowajców, mających na sumieniu podwędzenie ciastek. Idea sądu zakładała, że z każdej wachty wylosowano jednego przedstawiciela do trybunału. Trójka sędziów dostała za zadanie wymyślenie adekwatnej formy zadośćuczynienia dla gagatków. Kara była ciężka, ale również zabawna. A mianowicie brzmiała tak: „Zęza, Narnia i malarnia” - czyli pomoc mechanikowi, kukowi oraz bosmanowi. Drugą jej częścią było napisanie przez obu chłopców sonetu o przewinieniu i własnej głupocie. Wyszły z nich moim zdaniem naprawdę cudne dzieła, ale o tym więcej dowiecie się w kolejnym pijarze. Dalsza część dnia było zdecydowanie milsza. Poszliśmy na wycieczkę na najwyższy szczyt wyspy (załoga wciąż realizuje plan zdobycia „Korony Karaibów”). Na szczycie zachwyciła nas piękna panorama. Czuliśmy się tam jak w niebie. Stary fort na szczycie okazał się świetnym miejscem do zdjęć, więc mamy ich stamtąd co niemiara. Po zejściu z góry odwiedziliśmy  (jak się później okazało nielegalnie) lotnisko nad brzegiem morza. Tu również zrobiliśmy wiele pamiątkowych ujęć. Następnie mieliśmy czas wolny, który każdy z nas wykorzystał jak mógł najlepiej. Zrobiliśmy ostatnie zapasy i o 20 wróciliśmy na statek, aby odpocząć po mimo wszystko męczącym dniu.  

PS. Złodziejaszkom udało się wyrobić ze wszystkim w jeden dzień i około 18 dołączyli do reszty na lądzie.