This site uses cookies. You agree to the use of cookies, according to the current browser settings.Take the cookie policy. x

Historia oldtimerów

Historia s/y Wielkopolska

Żeglarzy wpływających do Jastarnii od lat witał biały, smukły kadłub klasycznego jachtu. Był on wyciągniety na brzeg i dobrze widoczny z wody. Wszyscy zastanawiali się co to za jednostka. Dzięki Teofilowi Różańskiemu i Zbigniewowi Ornafowi, autorom artukułu S/y Wielkopoplska – nowy rozdział w budownictwie jachtowym w Polsce, poznajemy historię tego jachtu.
Budowa Wielkopolski zaczęła sie blisko 50 lat temu. Warto podkreslić społeczny aspekt powstania jachtu zainicjowany przez środowisko poznańskich żeglarzy. Niezbędne fundusze zebrano dzięki sprzedaży kalendarzy i pocztówek o tematyce morskiej. Wielkopolska, tak jak jacht Polonia, powstała w szczecińskiej stoczni jachtowej według planów Leona Tumiłowicza. Jednostki są bliźniaczo do siebie podobne. Róznią się jedynie rozwiązaniem zejściówki i materiałem poszycia. Polonia ma kadłub modrzewiowy, a Wielkopolska machoniowy.
Jacht zwodowano 22 lipca 1962 roku. W dziewiczym rejsie brała udział ekipa filmowców z Telewizji Poznań, Leszk Prorok, który opisał swoje doświadczenia w książce Cztery wiatry, a także wspomniani wcześniej autorzy artykułu o historii Wielkopolski. Podkreślają oni solidność wykonania konstrukcji, dzielność morską a ponadto dużą autonomię jachtu, który mógł pływać niemalże w każdych warunkach pogodowych. "Jacht prowadzony przez najmłodszego kpt. ż.w. w Polsce, Zbyszka Jaszczaka (26 lat) wytrzymał napór wiatru i fal w czasie 4-ro dobowego sztormu o sile 7-miu do 12-tu stopni w skali Beuforta” – opisują rejs do Kopenhagi w sierpniu 1962 r. „– Po 48 godzinach postoju w Ystad jacht pożeglował dalej i dobił do kei w Kopenhadze."1
Przez kolejne lata Wielkopolska pływała po Bałtyku i Morzu Północnym. W 1965 r. doszło do groźnego dla załogi i jachtu zdarzenia. Na Południe od Olandii w nocy 1 XI podczas sztormu o sile 9°B zdecydowano o ewakuacji jachtu, pomocy udzielił angielski statek "Sun Jerry", który skutecznie podjął załogę. Wielkopolska niestety wysztrandowała na plaży. Według propagatora bezpiecznego żeglarstwa - Jerzego Szychuta, który swoja opinię oparł na podstawie orzeczeń Izby Morskiej można przypuszczać, że porzucono wtedy sprawny jacht w sztormie nie przekraczającym jego możliwości nawigacyjnych. Zdaniem Szychuta "zakwestionować można sam pomysł długiego rejsu o tej porze (planowanie), jak i nieprawidłowe kierowanie jachtem w istniejących warunkach."2 Jacht po wypadku był w dobrym stanie, odzyskano go od Szwedów i wyremontowano w Stoczni Nauta w Gdyni.
Wielkopolska przepłynęła póżniej jeszcze wiele mil, między innymi w latach 1980-1995 odbyła szereg rejsów pod dowództwem kpt. Zbigniewa Ornafa do portów szwdzkich, duńskich, norweskich, fińskich, rosyjskich, estońskich, łotewskich i litewskich. Historia Wielkopolski kończy sie dopiero w 2002 roku, kiedy jacht spędził ostatni sezon na wodzie. Został póżniej wyslipowany w Jastarnii, niszczał w porcie. Podjęto parę prób przywrócenia Wielkopolsce dawnej świetności, na kilka lat wydzierżawiono ją, pojawiały sie rozmaite inicjatywy, niestety nieudane. Dopiero zakup jednostki przez firmę 3Oceans w 2010 i przetransportowanie do szkutni w Górkach Zachodnich za pomocą dźwigu pływającego pozwoli jej w niedługiej przyszłości wrocić o własnych siłach na wodę i zasłynąć jeszcze w świecie żeglarskim.
Zapraszamy do obejrzenia zdjęć z transportu Wielkopolski do Górek Zachodnich i zapisania się do newslettera, w którym będziemy informować o przebiegu remontu.

1) Teofil Różański, Zbigniew Ornaf, edytor: Romuald Rowecki, 19 stycznia 2006 r. http://www.pkmlok.pl/zagle/z_hist.html
2) http://www.sychut.com/nav/doc/wypadki.html


Historia s/y Polonia

W powojennej Polsce zebrali się ludzie, którzy chcieli żeglować a nie mieli takich możliwości, nie było jachtów zdolnych do pływania po morzu. Wielu z nich było wychowankami Mariusza Zaruskiego, który rozwijał żeglarstwo w latach dwudziestych. Między innymi kapitanowie Zygmunt Jędrzejczak i Kazimierz Klimaszewski. Zainicjowali oni budowę jachtu morskiego w ramach PTTK, tak powstała Polonia. Historię jachtu znajdziemy w książce Janusza Skarżyńskiego. Jest to relacja z pierwszego rejsu na tej jednostce.
Osoby, które miały wpływ na jej budowę długo spierały się o wyposażenie i ostateczny kształt Polonii. Janusz Skarżyński wspomina jakie były założenia:
„Miał to być wspaniały jacht. Smukły i śmigły, stateczny, a przy tym diabelnie wygodny. Pomysły, jeden śmielszy od drugiego, oszałamiały nasze wyobrażenie. To będzie pływający pensjonat.”1 Pojawił się nowatorski jak na tamte czasy pomysł zainstalowania prysznica, chłodni, wentylatorów elektrycznych, elektroniki i radaru. Kapitan myślał nawet o zrobieniu laboratorium fotograficznego. Konstruktorzy ze Stoczni Jachtowej w Szczecinie Leon Tumiłowicz i Zbigniew Milewski nie zdołali uwzględnić wszystkich innowacji, zabrakło pieniędzy i miejsca. Mimo to wydawało się, że Polonia spełni oczekiwania. Zdaniem autora Po sztormie świeci słońce w miarę budowy jacht wyglądał coraz bardziej obiecująco. Był piękny i solidny, mógłby nawet pływać po morzach arktycznych.
„W stoczni szkielet znikał pod plankami. Jacht nabierał cech konkretnej bryły. Z jej ukształtowania coraz wyraźniej dawało się określić szlachetność linii. […] Jest obiektywnie piękny. A przy tym mocny jak solidna budowla. Kapitan Konstanty Macierewicz, były dowódca Daru Pomorza, który nadzorował powstanie Polonii z ramienia Polskiego Rejestru Statków, wyraził się kiedyś: Można nim płynąć nawet w podbiegunowe lody.”2
Budowę ukończono w 1959 i już podczas prób okazało się, że Polonia ma doskonałe właściwości żeglugowe. Janusz Skarżyński wyjaśnia, że dzięki małym oporom kadłuba rozwija znaczne szybkości. Średnio pokonywała sto piętnaście mil morskich na dobę, ale zdarzało się, że w ciągu dwudziestu czterech godzin nawet sto osiemdziesiąt mil. Ponadto, chwali autor: „Odznacza się również doskonałą dzielnością morską. Nie tłucze dziobem o fale, nie ryje nim pod wodą. Ma przy tym dobrą stateczność. Pod naporem wiatru lub pod wpływem kołysania pochyla się na boki łagodnie i z łatwością powraca do pozycji pionowej. Jest zwrotny i czuły na ruchy steru. Duży opór boczny […] powoduje minimalny dryf.”3
Podczas pierwszego rejsu wyszły jednak duże niedociągnięcia. Jacht nie był tak komfortowy jak zakładano, wykończono go niezbyt starannie na co zwrócili uwagę Anglicy podczas pierwszego rejsu na Wyspy. Silnik często zawodził, kuchenka dymiła. Mimo licznych przygód często związanych ze złym stanem technicznym w ciągu trzech miesięcy udało się załodze Polonii zobaczyć dużą cześć Europy. Polonia pod koniec podróży wpadła w bardzo silny sztorm, w którym przekonali się o mocnych i słabych stronach tego jachtu. Kapitan pisał miedzy innymi, że nie działała im pompa zęzowa, jacht mocno ciekł, urywały się haczyki, zawiodło radio:
„Ze zgiętym karkiem, pod ciosami fal, trzeba ciągnąć rączkę pompy ssącej dwadzieścia litrów powietrza na ćwierć kubka wody. Dzieją się przedziwne rzeczy na jachcie. Przez popękane ścianki nadbudówki sikają do wnętrza strumienie wody, zalewając mapy, instrumenty nawigacyjne i radiostację. We wszystkich kojach jest mokro. Pokład okazał się bowiem również nieszczelny. Skajlajt i forklapa przepuszczają bryzgi przez gumowe uszczelki nie stanowiące żadnej przeszkody. […] Wykończenie, za sprawa stoczni, obliczone było na miarę krasnoludków i spacerów niedzielnych po Zatoce Gdańskiej. Złorzeczyliśmy więc budowniczym jachtu.”4 Jednak ich złość nie trwała długo bo przypominali sobie wtedy o solidnym, mocnym kadłubie, o wytrzymałym olinowaniu i omasztowaniu.
Przez kolejne lata Polonia przechodziła rozmaite modernizacje, przeniesiono np. kambuz bliżej nawigacyjnej, wymieniono maszty i zmieniono takielunek. Jacht pływał przez blisko 47 lat i zachował opinię dzielnego i mocnego. Z wiekiem coraz bardziej przeciekał i coraz więcej części wymagało wymiany lecz cały czas pływał nie odbiegając od standardu innych polskich jachtów. Dopiero poważna awaria steru i konieczność kosztownych napraw w Szwecji wyłączyła jacht z eksploatacji. Polonia stoi na nabrzeżu w Górkach Zachodnich od 2005 roku.
Na Polonii wykształciło się kilka pokoleń kapitanów, w rejsach brało udział ponad trzy tysiące osób. Jacht wielokrotnie reprezentował Polską banderę w portach Bałtyku, Morza Północnego, na Wyspach Brytyjskich i Islandii.

1) Janusz Skarżyński, Po sztormie świeci słońce, Wydawnictwo Morskie, Gdynia 1962, s.6.
2) op.cit., s. 9.
3) op.cit., s. 11.
4) op.cit., s. 81.